piątek, 30 listopada 2012

SERNIK Z ŻURAWINĄ


Oj pyszny jest ten sernik! Waniliowa delikatna masa serowa idealnie komponuje się z piernikowym spodem, a żurawina nadaje mu unikalnego kwaskowo-słodkiego charakteru. Wszystko razem to prawdziwa uczta, no i bez pieczenia.

Składniki:

180 g katarzynek bez czekolady
400 g waniliowego serka homogenizowanego
200 g śmietany kremówki 36%
80 g miękkiego masła
200 g suszonej żurawiny
ok 1 szklanki soku lub nektaru  żurawinowego
żelatyna
ew. łyżeczka cukru

No i urodziła się!Nareszcie przyszła na świat moja Majka. Ciotka zgodnie z obietnicą przygotowała coś by to należycie uczcić. Sernik udał się rewelacyjnie. Zataszczyłam go ze sobą do szpitala, byśmy razem z rodzicami i babcią mogli się min rozkoszować patrząc na naszego śpiącego aniołka. Maleństwo jest cudowne. Myślę, że mnie polubiła ;-) No bo nie inaczej. Któż nie lubiłby ciotki, która rozpieszcza od chwili urodzin. Zapowiadam, że będę najlepszą, najwspanialszą matką chrzestną. Takie ciasta będę jej robiła kiedy tylko zechce. No i nie tylko ciasta. Wszystko czego tylko sobie zapragnie :-)
A sernik wymyśliłam taki: w rozdrabniaczu zmieliłam pierniki z miękkim masłem. Masą wylepiłam dno i brzegi formy do tart, wstawiłam do lodówki. Żurawinę sparzyłam wrzątkiem, odcedziłam a następnie zalałam gorącym sokiem żurawinowym (wszystkie owoce mają być zanurzone w soku). Chciałam by trochę napęczniały. Schłodzoną śmietanę ubiłam na sztywno i porcjami dodawałam do niej serek waniliowy. Wymieszałam delikatnie do uzyskania jednolitej masy. Na piernikowym spodzie rozsypałam garstkę odcedzonych żurawin. Tak, żeby trafiały się również w masie serowej. Następnie spód wypełniłam masą serową. Na wierzchu poukładałam żurawinę. Jedną koło drugiej, by całkowicie zakryć ser. Wstawiłam do lodówki. Do soku w którym moczyła się żurawina (nadal gorącego) dodałam żelatynę (ja zawszę dają "na oko") i łyżeczkę cukru (był trochę za kwaśny) i odstawiłam by powstała galaretka przestygła i trochę stężała. Jak była wystarczająco "galaretowata" i chłodna wylałam ją na wierzch sernika. Wstawiłam na noc do lodówki. Oj był pyszny!
Powodzenia i smacznego!






czwartek, 29 listopada 2012

SAŁATKA ZE SZPINAKIEM, KIEŁKAMI SŁONECZNIKA, CZERWONĄ FASOLĄ I ŻÓŁTYM SEREM



Składniki:

młody szpinak
mieszanka sałat
kiełki słonecznika
czerwona fasola
jajko ugotowane na twardo
feta
ser żółty
oliwa z oliwek
ocet balsamiczny

Jestem najwyraźniej na jakiejś pustelni twórczej. Chce coś napisać, chociażby na temat "Atlasu chmur" obejrzanego niedawno, bo jest o czym pisać, a nie nie mogę. Próbuję i próbuję i wychodzi jakiś bełkot. Wyznając więc zasadę, że nic na siłę może lepiej skupię się na sałatce. Dobrze, że przynajmniej w twórczości kulinarnej nie dostałam zaćmy. Dzisiaj będzie krótko i na temat. Szpinak, kiełki i sałaty płuczemy, osuszamy, mieszamy i układamy w salaterce. Dodajemy odcedzoną fasolę z puszki i kawałki jajka. Wierzch posypujemy pokruszoną fetą i startym żółtym serem. Całość skrapiamy oliwą z oliwek i octem balsamicznym. Kupiłam ostatnio i jedno i drugie w sprayu. Super sprawa jeśli chodzi o sałatki. Płyny równomiernie rozprowadzane są po składnikach, polecam. Powodzenia i smacznego!























wtorek, 27 listopada 2012

DROBIOWE ROLADKI ZE SZPINAKIEM I MARCHEWKĄ ( BABY CARROT )


We wnętrzu kurczakowej roladki kryje się czosnkowy szpinak i kontrastująca kolorem mini marcheweczka. Zamiast smażyć roladki zostały ugotowane, dzięki czemu mięso jest soczyste, a całość pozostaje zdrowa i niskokaloryczna.

Składniki:

2 piersi z kurczaka
50 g mrożonego szpinaku
marchewki mini (mrożone)
2 ząbki czosnku
sól, pieprz, chilli
bulion

Wizyta gościa dobiegła końca więc pora na powrót do nieco lżejszych dań. Wiadomo, że chcąc pokazać nasz kraj z jak najlepszej strony nie można zapomnieć o tradycyjnej kuchni. Nie da się przejść obojętnie obok cukierni ze świeżym i pachnącymi pączkami, kremówkami czy bezami. Albo taki pierogi, okraszane skwarkami i cebulą. Był też żurek w chlebie, grillowane polskie kiełbasy i mięsa, zasmażana kapusta, półmiski  śledzi, kopytka, zapiekanki z pieczarkami i serem no i oczywiście placki ziemniaczane. Nie wspomnę o drożdżówkach i eklerach. Tylko w szczególnych okolicznościach pozwalam sobie na tyle dobrego na raz, a ostanie tygodnie za takie właśnie uważam. Teraz przez jakiś czas nie chcę widzieć na moim talerzu żadnych smażonych i ciężkich potraw. Dlatego przygotowałam gotowane roladki z kurczaka nadziewane szpinakiem i mini marcheweczkami. Z piersi kurczaka wykroiłam duże płaty mięsa, rozbiłam je delikatnie tłuczkiem i oprószyłam solą, pieprzem i chilli z obu stron. Szpinak rozmroziłam w mikrofali i wymieszałam z wyciśniętym przez praskę czosnkiem oraz solą i pieprzem. Nie podsmażałam go wcześniej bo i tak miał się gotować w roladkach, tylko odcisnęłam nadmiar wody. Każdy płat mięsa smarowałam szpinakiem, układałam kilka zamrożonych marcheweczek (można dać kawałki przekrojonej wzdłuż normalnej marchewki) i zwijałam roladki. Każdą roladkę układałam na kawałku folii spożywczej (pezroczystej, nie aluminiowej) i skręcałam jej końce, aż powstały takie "baleroniki". Roladki (w folii) włożyłam do gotującego się bulionu (powinny być całe zanurzone) i gotowałam na wolnym ogniu ok 25-30 minut. Przed podaniem usuwa się folię. Powodzenia i smacznego!



poniedziałek, 26 listopada 2012

KANAPKA Z AWOKADO, WĘDZONYM ŁOSOSIEM I JAJKIEM SADZONYM


Najbardziej wartościowe produkty razem. Ciemne chrupiące pieczywo, awokado, czosnek, wędzony łosoś i jajko. Wszystko to w jednej kanapce. Idealna na początek dnia.

Składniki:

bagietka
awokado
ząbek czosnku
wędzony łosoś
jajko (1 sztuka na kanapkę)
sól, pieprz

Siedzę głodna i wspominam sobie weekendowe śniadanie. Za taką kanapkę dałabym się teraz pokroić. Takie pyszne mega kanapy to tylko kolejny powód by lubić weekend jeszcze bardziej. No i to płynne żółtko - uwielbiam je takie. Innego nie jadam. Z jajek ugotowanych na twardo wydłubuję i odkładam na bok, a takie  lejące się uważam za najpyszniejsze na świecie. A żeby przygotować sobie takie śniadanie trzeba najpierw zrobić bardzo prostą pastę z awokado. Awokado kroimy wzdłuż, usuwamy pestkę i skórkę i cały miąższ rozgniatamy widelcem. Dodajemy przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku, sól i pieprz i dokładnie mieszamy. Bagietkę przekrawamy wzdłuż i grillujemy na suchej patelni lub przypiekamy w piekarniku. Chrupiące pieczywo smarujemy pastą z awokado, na niej kładziemy warstwę wędzonego łososia, a tym wszystkim jajko sadzone. Ja ostatnimi czasy smażę jajka bez dodatku tłuszczu. Oprószam je jedynie solą i pieprzem. Na teflonowej patelni jest to możliwe (co widać na zdjęciach). Wam polecam zrobić to tak, jak lubicie najbardziej. Mogą być nawet ociekające tłuszczem. W przypadku jajek sadzonych uwagę należy skupić na żółtku. U mnie obowiązkowo musi być płynne. Powodzenia i smacznego!




czwartek, 22 listopada 2012

WANILIOWY SEREK Z ANANASEM I GRANATEM


Soczysty ananas i strzelające ziarenka granatu, zatopione w waniliowym serku, z odrobiną muesli i jogurtu naturalnego to idealny lekki deser lub dodające pozytywnej energii śniadanie. 

Składniki na 1 porcję:

3 łyżki muesli
1 serek waniliowy danio
1/2 kubeczka jogurtu naturalnego
ziarenka granatu
ananas ( u mnie z puszki )

Ależ to był wspaniały koncert! Już dawno nie widziałam tylu zadowolonych ludzi w jednym miejscu. Wszystkie miejsca siedzące były zajęte, a płyta wypchana, tak, że nawet zapałki nie dało się wcisnąć. Sting zaczął śpiewać punktualnie i uwierzcie mi przez cały czas trwania koncertu (ponad 2 godziny) miałam gęsią skórkę. On jest niesamowity. Nie dość, że w wieku 61 lat nadal wygląda zabójczo (obcisły top i kamizelka), to dodatkowo ten jego głos sprawia, że ja się po prostu rozpływam. Śpiewa z niesamowitą lekkością i tak perfekcyjnie, że aż trudno uwierzyć, że śpiewa na żywo. Były wszystkie największe hity i nawet jeśli początkowo zdawało się, że zabraknie "Every breath you take", "Fragile" czy "Desert rose" to bisy uzupełniły listę. Celowo napisałam bisy, bo Sting wychodził do nas aż trzy razy! Widać było, że on też dobrze się bawił. Uśmiech i zadowolenie nie schodziły z jego twarzy i wszyscy inni artyści powinni brać z niego przykład w aspekcie kontaktu z publicznością. Starał się mówić po polsku, zabawiał nas, żartował, więc i publiczność nie była mu dłużna i śpiewała razem z nim większość utworów. Staliśmy pod samą sceną i początkowo trochę zastanawiającym był fakt, że była on dosyć mała. Ale Sting nie skacze, nie fika fikołków, nie kręci tyłkiem, nie przebiera się dziesięć razy, on wchodzi na scenę i czaruje publiczność swoją muzyką. Myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że wczoraj zaczarował nas co do jednego. Żeby całkowicie nie zmieniać profilu bloga, prezentuję oto waniliowy deser ze świeżymi owocami - ananasem i granatem. W sporawej szklance należy ułożyć warstwami owoce (ananasa trzeba pokroić w drobną kostkę), serek waniliowy, jogurt i muesli. Ja dałam muesli na samym spodzie i teraz już wiem, że następnym razem będzie gdzieś w środku. Sting jest miodem na uszy, a ten deser to raj dla podniebienia.
Powodzenia i smacznego!





środa, 21 listopada 2012

PROJA - SERBSKIE CIASTO Z MĄKI KUKURYDZIANEJ Z SEREM



Tradycyjny serbski chlebek kukurydziany z bałkańskim serem i szklanką kefiru może być pysznym śniadaniem, wczesnopopołudniową przekąską lub wieczorną kolacją. Dla mnie może być każdym posiłkiem, ponieważ zakochałam się w niej od pierwszego spróbowania. Myślę, że to te grube kawałki strzelającej w zębach mąki kukurydzianej i słony ser tak mnie urzekły :-)

Składniki:

1 szkl mąki kukurydzianej (średniej)
0,5 szkl mąki pszennej (oryginalnie pełna szklanka i bez otrębów)
0,5 szkl otrębów pszennych
1 szkl mleka
1/2 szkl oleju
2 jajka
2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
1 płaska łyżka soli
200 g sera bałkańskiego lub fety

Korzyści z przyjmowania zagramanicznych gości są ogromne, zwłaszcza pod względem kulinarnym. Śmiałam się ostatnio, że u mnie nawet gość musi zapracować na siebie, a może właściwszym sformułowaniem byłoby ugotować na siebie. Tak więc zaprzęgłam Jelenę do roboty (tak naprawdę wcale nie musiałam jej zmuszać i sama to zaproponowała) i zrobiła proję. Proja to tradycyjna serbska potrawa, taka codzienna przekąska, domyślam się, że zastępująca chleb. Jelena zwróciła mi uwagę, że mąka kukurydziana nie może być zbyt drobna, bo sekretem proji są właśnie te strzelające w zębach grubawe kawałki. Oczywiście jak wszędzie i ona ma mnóstwo odmian i można dowolnie modyfikować składniki. Jelena jednak, zrobiła taką, jaką zawsze jadła w domu, czyli tylko z bałkańskim serem. Przymusiłam ją by część zwykłej mąki zastąpić otrębami pszennymi, dlatego straciła odrobinę ze swojego oryginalnego żółtego koloru, na smak nie miały zbytnio wpływu. A robi się ją niezmiernie prosto. Wszystkie sypkie składniki mieszamy razem, dodajemy roztrzepane jajka, mleko i olej i dokładnie mieszamy. Do masy dodajemy pokruszony ser bałkański (może być feta lub coś podobnego) i całość wylewamy do wysmarowanej olejem brytfanki. Należy tak dobrać jej wielkość by po upieczeniu ciasto miało ok 4-5 cm wysokości. Moja forma miała wymiary 28 x 18 cm. Wstawiamy do nagrzanego do 200 C piekarnika na 25-30 minut. Ma się przyrumienić z wierzchu i najlepiej sprawdzać drewnianym patyczkiem. Jeśli po wyjęciu z ciasta patyczek jest suchy, proję należy wyjąć z piekarnika. Tradycyjnie kroi się ją w kwadraty i je ze szklanką kefiru lub mleka. Bardzo mi smakuje to proste ciasto. Takie rzeczy właśnie lubię najbardziej i dlatego w nagrodę zabieram dziś Jelenę na koncert STINGA do Łodzi :-) Myślę, że Jelena zrobiła na swojej proji całkiem niezły biznes ;-)
Powodzenia i smacznego!




poniedziałek, 19 listopada 2012

GĘSTA ZUPA ZE SŁODKICH ZIEMNIAKÓW (BATATÓW)



Słysząc ziemniak tylko jeden rodzaj przychodzi nam do głowy - nasz zwykły, polski, biały kartofel. A ja ostatnio ugotowałam zupę z batatów - słodkich pomarańczowych ziemniaków. Wyszła pyszna. Była gęsta i słodycz batatów znakomicie przeplatała się z pikantnym chilli. Gorąco polecam :-)

Składniki:

1/2 kg batatów
2 marchewki
1 cukinia
2 cebule
1 por
1 pietruszka (korzeń)
1 l bulionu
2 łyżki oliwy z oliwek
suszony koperek
suszona natka pietruszki
sól, pieprz, chilli

Dlaczego ja to sobie robię? Znowu wpadła mi w ręce jedna z "tych" książek, którą to nie ja pochłaniam, ale ona mnie. Cały wieczór i tuż przed snem, czytam. Jadąc do pracy tramwajem, czytam. Podczas przesiadki na autobus, czytam. W autobusie już tylko dwa przystanki, więc nie mam za dużo czasu, ale i tak czytam. Wiedząc jak to wszystko będzie wyglądać, na wypadek braku miejsc siedzących w komunikacji miejskiej, zakładam płaskie buty ( na obcasie znacznie trudniej utrzymać równowagę ). Wbiegam do biura, rozkładam swoje rzeczy: telefon, przepustka, jabłko i książka. Dlaczego kładę ją w zasięgu wzroku? Przecież wiem, że zostało mi już tylko kilkanaście stron do końca i z premedytacją skazuję się na najcięższe tortury. Włączam komputer i chyba po raz pierwszy w życiu cieszę się, że system uruchamia się tak powoli. Całe szczęście w pokoju nie ma nikogo oprócz mnie i zanim się pojawią zdążę przeczytać jeszcze stronę lub dwie. Nagle czuję powiew chłodnego powietrza. Słyszę jak ktoś rzuca mi "cześć" w przelocie. Zamykam więc książkę, ale nie mogę oderwać oczu od okładki. Wpatruję się w nią i wyobrażam sobie jak zakończy się ta historia. Próbuję pracować. Naprawdę bardzo się staram, ale wiem, że dopóki nie skończę tej książki trudno będzie mówić o należytym skupieniu. Nie wytrzymuję. Biorę książkę w rękę i wychodzę do toalety. Zamykam drzwi od środka i wreszcie poznaję koniec. Po ośmiu godzinach w pracy znowu jestem w tramwaju i jakoś mi tak dziwnie, czegoś mi brakuje. Nie mam co czytać i żałuję, że nie zostawiłam sobie nawet kilku stron na powrót do domu. Brakuje mi tego równoległego do rzeczywistości świata. Po chwili jednak uświadamiam sobie, że jest jeden ogromny plus tej sytuacji i w końcu będę mogła zrobić sobie coś fajnego do jedzenia. Przez tę książkę w ogóle nie miałam na nic czasu. Tak więc robię sobie gar pysznej gęstej zupy. Pewnie podświadomie przeczuwam, że zaraz chwycę się za kolejną książkę i lepiej od razu ugotować więcej. Wszystkie warzywa siekam w kostkę, a pora, jak to pora, w paseczki. Najpierw na oliwie podsmażam cebulę, a po chwili dosypuję resztę. Doprawiam warzywa do smaku solą, pieprzem i u mnie obowiązkowo chilli  i podsmażam przez kilka minut od czasu do czasu mieszając. Zalewam całość bulionem i gotuję na wolnym ogniu, aż warzywa zmiękną. Dodaję suszony koperek i natkę pietruszki. Blenderem miksuję zupę do uzyskania mojej ulubionej konsystencji. Część warzyw zmiksowana jest na krem, a część daje się bez problemu wyczuć w kawałkach. Można tu dowolnie kombinować z konsystencją zupy (więcej bulionu, gładki krem, rzadszy, gęstszy, jak kto lubi). Powodzenia i smacznego!

P.S. A książka, o której mowa wcześniej to "Zaklęci w czasie" Audrey Niffenegger ( The Time Traveler's Wife).



piątek, 16 listopada 2012

TACOS Z WOŁOWINĄ I AWOKADO



Znakomita przekąska w stylu meksykańskim. Jest wołowina, jest kremowe awokado, jest fasola i papryczka jalapenos, a wszystko to w chrupiącym tacos. Koniecznie spróbujcie!


Składniki na 4 sztuki

4 kukurydziane placki (tacos) w kształcie muszelek
gotowana wołowina
1/2 puszki czerwonej fasoli
1 pomidor
1 awokado
1 ząbek czosnku
2 duże liście sałaty lodowej
pikantne papryczki jalapenos
starty żółty ser
sól, pieprz


Był pomysł na drób z rosołu ( Kanapka z indykiem, ananasem i oscypkiem ) to teraz kolej na wołowinę. Wiadomo, ze wszystko jest kwestią odpowiednio dobranych składników. Do wołowiny, na sposób meksykański, pasowały mi pomidory, fasola i awokado. I w takim właśnie towarzystwie wołowina wylądowała w kukurydzianych muszelkach. Przekąska idealna i prosta. Zaczęłam od awokado. Usunęłam z niego skórkę i pestkę, rozgniotłam widelcem, dodałam wyciśnięty przez praskę czosnek, posoliłam, dodałam pieprz do smaku i wszystko razem wymieszałam. Do każdej muszelki tacos włożyłam trochę posiekanej sałaty lodowej, kawałki mięsa ( zagrzałam je w mikrofali ), posiekanego pomidora i papryczkę. Trzeba to upchać do środka. To wszystko posmarowałam pastą z awokado, powciskałam w nią fasolę i na koniec posypałam startym na tarce żółtym serem. Prawda, że proste? powodzenia i smacznego!









czwartek, 15 listopada 2012

LIEBSTER BLOG


Na początku serdecznie dziękuję Zjedz ze smakiem, za wyróżnienie. Jestem poruszona i zapewne z tej okazji pozwolę sobie na jakieś małe szaleństwo kulinarne by uczcić moją pierwsza w życiu nominację. Oczywiście przyłączam się do zabawy. To wyróżnienie dodaje skrzydeł i dlatego sama z wielką chęcią nominuję kolejne osoby.
Za kolejne nominacje dziękuję również iPibite Gary, Dziewczynie Kucharza oraz Gotowaniu z pasją.
Poniżej odpowiadam na Wasze pytania, jednak nie będę już wyróżniać kolejnych blogów.

ALE O CO W TYM WSZYSTKIM CHODZI?

"Wyróżnienie Liebster Blog otrzymywane jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również wyróżnia 11 osób ( informuje o tym wyróżnieniu ) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie."

Pytania od Zjedz ze smakiem i moje odpowiedzi:

  1. Książka czy film? Zdecydowanie książka, bo kto nie czyta, nie rozwija swojej wyobraźni
  2. Ulubione zajęcie (poza spędzaniem czasu w kuchni oczywiście). Są dwie rzeczy, które obecnie uznaję za moje ulubione, mianowicie czytanie i wszelkiego rodzaju aktywności sportowe (fitness, bieganie, narty, pływanie, etc), a złotym środkiem jest na przykład czytanie książki podczas jazdy na rowerku stacjonarnym ;-)
  3. Jeśli kawa to...  φραπέ χωρίς γάλα και ζάχαρη, czyli słabe greckie frappe bez mleka i cukru sączone powoli na gorącej greckiej plaży
  4. Czy prowadzisz jeszcze inne blogi? Nie
  5. Gdzie spędziłaś/spędziłeś swoje najlepsze wakacje? Oczywiście w mojej ukochanej Grecji
  6. Najważniejsze wydarzenie w Twoim życiu. Spotkanie z Nim
  7. Wieś czy miasto? Miasto - duże, dynamiczne, zatłoczone, z milionem migających światełek, pełne magicznych miejsc do odkrywania i ludzi
  8. Najlepszy sposób na udany wieczór z przyjaciółmi? Koniecznie w towarzystwie dobrego jedzenia zakrapianego jakimś alko
  9. Jakiego języka chciałabyś/chciałbyś się nauczyć? Wiadomo - greckiego
  10. Czy oglądasz programy kulinarne? Jakie są Twoje ulubione? Nie posiadam telewizora
  11. Jestem jak... papryczka chilli - w zależności od dawki mogę być mniej lub bardziej pikantna, a jak już się mnie polubi staję się najsłodsza ze wszystkich ;-)
Pytania od I Pobite Gary:
  1. Bułka czy bagietka? Bagietka
  2. Ulubiony film? Ciężko się zdecydować na jeden, ale niech będzie Pulp Fiction
  3. Kawa czy herbata? Zdecydowanie herbata
  4. Po co założyłeś/ założyłaś bloga kulinarnego? Ponieważ samo gotowanie to za mało, ważne by się tym dzielić z innymi, a czasami napisanie o tym to jedyny sposób ;-)
  5. Ulubiony region kulinarny? Lubię kuchnię basenu Morzą Śródziemnego, a w szczególności grecką
  6. Kto jest twoim kuchennym idolem? Lubię kilka postaci, ale chyba nie nazwałabym nikogo moim idolem
  7. Lubisz brukselkę? Lubię i to bardzo
  8. Smak z dzieciństwa? Śmietankowe lody bambino na patyku
  9. Gotujesz dla siebie czy dla kogoś? Zależy od sytuacji, ale uwielbiam gotować dla innych
  10. Muffiny na słodko czy na słono? Ja chyba wszystko na słono wolę i z dodatkiem chilli ;-)
  11. Szpinak najlepszy z...? ...dużą ilością czosnku, uduszony na maśle i z dodatkiem śmietany (oczywiście dobrze doprawiony solą, pieprzem i chilli)


1. Kuchnia włoska, francuska czy polska? z tej trójki wybieram włoską
2. Pizza na cienkim czy na grubym spodzie? im cieńsze tym lepsze
3. Owoc lub warzywo, za którym nie przepadasz. lubię zarówno owoce jak i warzywa, raczej nie zaliczam się do niejadków
4. Kawa czy herbata? herbata
5. Ulubiony sos. jogurtowo-czosnkowy
6. Ulubiony film lub książka o jedzeniu/gotowaniu. chwilowo nic nie przychodzi mi do głowy, więc pewnie nie mam ulubionego
7. Najpiękniejsze miasto Europy. nie byłam we wszystkich więc trudno wydać obiektywny wyrok
8. Jestem przeciw...marnowaniu i wyrzycaniu jedzenia
9. Co najchętniej jadasz na śniadanie? ostatnio mam fazę owsiankową
10. Najlepsza rzecz jaką jadłaś w życiu? mam nadzieję, że jeszcze jej nie jadłam i wszystko przede mną
11. Ulubiona potrawa wigilijna. ciężko się zdecydować, ale niech będzie, że kapuśniaki z kiszonej kapusty z kaszą gryczaną i grzybami leśnymi


1. Kawa czy herbata ? herbata
2. Na niedzielne śniadanie najchętniej zrobię: zależy co jest akurat w lodówce, ale zazwyczaj jest to mistrzowskie śniadanie
3. Smaki "wspomnienie z dzieciństwa" śmietankowe lody bambino na patyku
4. Gdzie najchętniej robicie zakupy spożywcze? na bazarku
5. Twoje popisowe danie :) zazwyczaj nie gotuję dwa razy tego samego dania, zawsze wymyślam coś innego
6. Kupujecie mięso mielone gotowe czy mielicie sami ...zawsze mielę sama, nigdy nie kupuję gotowego
7. Co przyrządzilibyście na kolację z przyjaciółmi? to zależy na co większość ma ochotę, ja potrafię wyczarować niemalże wszystko
8. Ulubiona potrawa Wigilijna kapuśniaki w kiszonej kapuście z kaszą gryczaną i leśnymi grzybami
9. W mojej kuchni rządzi? Ja w niej rządzę ;-)
10. Smażone, pieczone czy gotowane ? pieczone - piekarnik to podstawa
11. Co sprawiło że podjąłeś dezycję o prowadzeniu bloga? liczne namowy znajomych i chęć przedstawiania światu swoich pomysłów

Moje pytania do wyróżnionej 11:
  1. Możesz przeżyć przygodę jednej postaci z ulubionej książki lub filmu. Kto to jest i co to za przygoda?
  2. Twoja kąpiel pachnie...
  3. Słodki czy słony?
  4. Zamykasz oczy i przenosisz się... no właśnie, gdzie?
  5. Masz możliwość odbycia jednej podróży w czasie. Przeniesiesz się do przeszłości by przeżyć coś jeszcze raz (jeśli tak, co to za chwila?) czy do przyszłości by zobaczyć co się wydarzy?
  6. Planujesz i organizujesz podróż życia ( nie masz limitów finansowych ), dokąd się wybierzesz?
  7. Coś co zawsze chciałaś/chciałeś zrobić, ale do tej pory nie starczyło Ci odwagi. Jest coś takiego?
  8. Masz 20 minut na szybki obiad, co zrobisz?
  9. Smak, którego nie możesz zapomnieć...
  10. Gotując najczęściej słuchasz...
  11. Twoje kulinarne guru to?
Wyróżniona 11:

















środa, 14 listopada 2012

AJVAR


Ma piękny kolor i wspaniały smak. Ostry, domowy ajvar, przyrządzony według przekazywanej z pokolenia na pokolenie serbskiej receptury. Idealny do mięs, kanapek, tostów czy grillowanych warzyw. U mnie prawie do wszystkiego ;-)

Składniki:

5 kg pomidorów
2 kg czerwonej papryki
4 papryczki chilli
1 główka czosnku
3 łyżeczki soli
150 g cukru
100 ml octu winnego
150 ml oliwy z oliwek

Opłacało się zrobić taki pyszny poczęstunek powitalny ( przepis tutaj ). W zamian dostałam mnóstwo niesamowitych souvenirów. Oczywiście wszystkie związane z kuchnią. Dostałam regionalną wiśniową nalewkę, mieszanki przypraw (między innymi na dip bananowy z curry, którego smaku jestem bardzo ciekawa), pikantną paprykę jalapenos, spory kawałek szwajcarskiego ekologicznego dojrzewającego dwa lata sera, trawę cytrynową no i najcenniejszy ze wszystkich słoik domowego ajvaru. Jest pyszny! Pikantny tak jak lubię. Od razu wydusiłam przepis, wypytałam o szczegóły i dzielę się nimi z Wami :-) Osobiście go jeszcze nie robiłam i ten na zdjęciach to ten oryginalny, który dostałam od Jeleny, ale bez obaw można jej zaufać ;-) w końcu całe dnie spędza w laboratorium i zna się na recepturach i proporcjach ;-)
A robi się go następująco. Pomidory wstawiamy do nagrzanego (180C) piekarnika na około pół godziny, by skórka popękała i można ją było usunąć (oczywiście jak już trochę przestygną). Szybciej sparzyć wrzątkiem, ale dzięki pieczeniu zyskują niepowtarzalny smak. Z czerwonej papryki usuwamy gniazda nasienne, czosnek obieramy, dodajemy ostre papryczki chilli ( ilość zależy od tego jak pikantny chcemy otrzymać ajvar ). Wszystko wrzucamy do rozdrabniacza lub drobno siekamy ręcznie i przekładamy do dużego garnka. Dodajemy posiekane pomidory, oliwę, ocet, sól, cukier i gotujemy na wolnym ogniu przez około 1,5 godziny mieszając od czasu do czasu. W zależności czy chcemy bardziej rzadki czy gęsty ajvar można gotować dłużej lub krócej. Gotowy przekładamy do gorących wyparzonych słoików i mocna zakręcamy. Z podanych proporcji wychodzi około 2 litrów gotowego produktu (dla mnie 2 litry złota zamkniętego w słoiczkach). Powodzenia i smacznego!



wtorek, 13 listopada 2012

KANAPKA Z INDYKIEM, ANANASEM I OSCYPKIEM


Idealna na śniadanie lub lunch kanapka z soczystym ananasem, charakterystycznym wędzonym posmakiem oscypka i mięsem gotowanym w rosole, którego do tej pory stanowiło tylko produkt uboczny. Teraz jest podstawą wyśmienitej kanapki ;-)

Składniki na 1 kanapkę

ciabatta z oliwkami
mięso indyka
3 cienkie plastry ananasa (świeży lub z puszki)
2 plastry pomidora
1 mały oscypek

Co zrobić z mięsem z rosołu? Ile można jeść krokiety czy pierogi, no i trochę za dużo pracy z ich przygotowaniem.U mnie w rosole zazwyczaj jest mięso mieszane. Trochę wołowiny, indyka i kurczaka, no i co z nim począć? Postanowiłam znaleźć jakiś smakowity sposób utylizacji gotowanego mięsa, który nie będzie wymagał podwijania rękawów, lepienia ciasta czy smażenia czegokolwiek, no i wpadłam na pomysł - najprostszy z najprostszych - by zrobić kanapkę. Tym razem skoncentrowałam się co prawda tylko na mięsie drobiowym, ale mieszane też by się nadawało (tacos z wołowiną niebawem) . Dużo do wyjaśniania nie ma. Ciabattę należy rozkroić i ugrillować na suchej patelni z wewnętrznej strony. Może też być każda inna bułka lub chleb. Każdą kromkę posypujemy startym na tarce oscypkiem i kawałkami mięsa. Na jednej kromce kładziemy plastry ananasa (u mnie świeży, ale z puszki też będzie dobry, trzeba będzie tylko przekroić plasterki wzdłuż, by nie były za grube). Na drugiej kromce układamy pomidora, oprószamy go solą i pieprzem i składamy kanapkę razem. Znowu grillujemy z obu stron by bułka stała się chrupiąca i oscypek trochę się rozpuścił. Proste i pyszne. Powodzenia i smacznego!







poniedziałek, 12 listopada 2012

MUS AJERKONIAKOWY Z PIERNICZKAMI


Orgazmicznie pyszny! Sama rozkosz! Słodki, puszysty mus z wyraźnym alkoholowym posmakiem idealnie współgra z korzennymi piernikami. Mistrzowskie połączenie!

Składniki:

250 g serka mascarpone
250 ml śmietany 36%
150 ml ajerkoniaku ( u mnie włoski likier Bombardino)
150 g pierników w lukrze (serduszka)
gorzka czekolada do dekoracji

Długo oczekiwana wizyta w końcu doszła do skutku i właśnie goszczę u siebie koleżankę/współlokatorkę/współuczestniczkę greckiej doli i niedoli i prac w laboratorium,  rodem z Serbii - Jelenę ;-). Nie widziałyśmy się już 3 lata. Ona kontynuuje karierę naukowca. Właśnie kończy doktorat w jednej z niemieckich uczelni, gdzie prawdopodobnie już zostanie na dobre, a moja kariera natomiast zboczyła na zupełnie inne tory ;-) Gość zacny to i powitalny poczęstunek postanowiłam przygotować na poziomie. Nie byłabym sobą gdybym ślęczała nad tym pół dnia, dlatego zrobiłam coś bardzo szybkiego w wykonaniu. Później potrzebuje co prawda trochę czasu na schłodzenie w lodówce, ale dla mnie była to idealna sytuacja, bo zabrałam się za robienie go około północy, wstawiłam do schłodzenia i na rano był gotowy. A smakował....tego chyba nie da się opisać. Nie podejrzewam, żeby ktokolwiek był zawiedziony.
Z podanych proporcji wyszło mi 5 porcji. Była noc więc o sesji zdjęciowej nie było mowy i musiałam w lodówce zostawić karteczki z poważnymi pogróżkami żeby domownicy nie opędzlowali wszystkiego przed przyjazdem gościa ;-). Był niezły ubaw.
A ten przeuroczy i przepyszny deser robi się tak: serek mascarpone miksujemy, aż stanie się puszysty, powoli dolewając ajerkoniak. Dobrze schłodzoną śmietanę ubijamy na sztywno i dodajemy do niej masę serową. Delikatnie mieszamy do uzyskania jednolitej masy. Pierniki kruszymy (ja w rozdrabniaczu, ale można też ręcznie lub nożem). W pucharkach układamy na przemian warstwy pokruszonych pierników i musu (przy pomocy szprycy). Na wierzchu posypujemy posiekaną gorzką czekoladą i wstawiamy do lodówki. Powodzenia i smacznego!